Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2011

Wino malinowe - etykiety

Późnym latem, gdy w sezonie na maliny zaopatrzyliśmy się w spory zapas różnego typu przetworów z tych owoców. Przy okazji postanowiłem nastawić wino malinowe.  Z czystego lenistwa postanowiłem wykorzystać do wyciśnięcia soku sokownik. Musze przyznać, że efekt wyszedł całkiem niezły. Wino ma piękny, głęboki odcień czerwieni i przede wszystkim jest krystalicznie przejrzyste. W święta tato zmotywował mnie bym w końcu zlał wino z butli do butelek I dziś się za to zabrałem. Nie zostało tego wina za dużo, gdyż w czasie produkcji trochę z Domi go degustowaliśmy :) Dla zainteresowanych przepis: 1/2 10l butli soku z malin "ekologicznych" (sok z 8l sokownika z dodatkiem 1kg cukru + 1l surowego soku, który wytrącił się w misce z owocami) 1l wody wymieszany z 1kg cukru drożdże winiarskie (matka drożdżowa) pożywka dla drożdży Wino ładnie fermentowało i po tym w miarę szybko się wyklarowało. Jednak przy pierwszej degustacji (po ok 8-9 tygodniach) stwierdziłem, iż jest ono nieco

Kutia - kresowa potrawa wigilijna

Moja rodzina ma swoje korzenie na Kresach, czyli terenach należących do dzisiejszej Ukrainy. To właśnie stamtąd, "zza Buga" jak mówi moja Babcia, wywodzi się tradycja przyrządzania na wigilijną wieczerzę kutii. Jest to potrawa typowo wschodnia, a jej zachodnią granicę stanowiła kiedyś Wisła. Dalej na zachód praktycznie nie znano kutii. Tymczasem jest to jedna z najdawniejszych jadanych w Polsce wigilijnych potraw. W zamierzchłej przeszłości spożywano ją na stypach zadusznych, zatem jej obecność podczas Wigilii jest reliktem dawnych obrzędów ku czci zmarłych, odprawianych przed wiekami w dzień zimowego przesilenia. Bardzo stara tradycja nakazuje, że muszą być trzy podstawowe składniki kutii: zboże, mak i miód. Zboże uznawano za ziarno boskie, miód był wyrazem słodyczy, zaś mak - symbolem spokoju i spoczynku.   Część kutii podrzucano w górę, ku niebu, aby zapewnić ziemi urodzaj. W domu trzymano ją w garnku na "pokuciu", czyli w kącie izby, najczęściej na stole pod

Szopka. Choinka w domu.

Dużo ludzi święta spędza na wyjazdach. My też tak mamy. Święta spędzamy u "rodziców/dziadków" co wiąże się z kursowaniem od jednego domu do drugiego. Z tego powodu i aby poczuć trochę "Świat" u siebie w mieszkaniu ubieramy choinkę trochę wcześniej. W tym roku zrezygnowaliśmy z jodły kaukaskiej na rzecz świerku. Zapach w domu jest niesamowity. Dodatkowo postanowiłem z dzieciakami zrobić własną szopkę bożonarodzeniową. Wykorzystaliśmy do tego nożyczki "kreatywne", które Pati dostała od Mikołaja, kolorowy papier, klej i tekturowe pudełko po jakiejś zabawce. Nie miałem postaci/figurek do szopki więc postanowiłem coś narysować. Szablon, który wymyśliłem  wygląda tak: Podkleiłem go tekturą i przykleiłem na podstawce (również tekturowej). Szopka wyszła całkiem ciekawie, a zabawy przy tym mieliśmy mnóstwo!

Świąteczne kartki

Święta zbliżają się wielkimi krokami. W dobie smsów, mmsów i e-maili zanika zwyczaj wysyłania świątecznych kartek z życzeniami. Jednak wczoraj miałam jeden z tych dni, w których wstępuje we mnie energia do tworzenia. Wystarczyło kilka kartek kolorowego papieru, wydrukowane obrazki i kreatywne nożyczki Patrysi, z wymiennymi ostrzami. Dzięki tym kilku rzeczom po nieco ponad godzinie leżały przede mną te oto kartki: Teraz zapakowane w koperty czekają na wysłanie, a Pati czeka na wizytę na poczcie, naklejanie znaczków i wrzucenie listów do pocztowej skrzynki :) W ciągu najbliższych dni będziemy robić ozdoby na choinkę, pierniczki i może figurki z masy solnej, więc postaram się wrzucić małą relację ze zdjęciami.

Cebularz - domowy przepis - symbol Lubelszczyzny

Dziś Domi zobaczyła na facebooku reklamę promującą Lubelszczyznę. Na zdjęciu była dziewczyna trzymająca w ręku cebularza - bułkę, placek z kawałkami cebuli zapieczonymi na wierzchu. Przypomina mi się też, że w Goraju (miejscowość na Roztoczu) co roku organizowane jest "Święto Cebuli". Skoro to warzywo jest takie popularne na Lubelszczyźnie nic dziwnego, że cebularz jest przysmakiem charakterystycznym dla tego regionu. Jak tylko jesteśmy w Biłgoraju staramy się "ogarnąć" jakiegoś cebularza. Niestety te, które można kupić w Warszawie z cebularzami mają wspólną tylko nazwę. Nie wspomnę już o tym, że robione są z jakiegoś "chemicznego" proszku. Pod wpływem wspomnianego zdjęcia promującego Lubelszczyznę Domi postanowiła upiec na wieczór kilka cebularzy. Efekt widać poniżej: Ciepły cebularz z masełkiem na wierzchu - Pycha! Teraz pozwolę Domi przejąć klawiaturę, aby podzieliła się przepisem: Ciasto na cebularze: 1/2 kg mąki pszennej (dałam pełnozi

Rzeczy niewykonalne załatwiam od ręki. Na cuda trzeba poczekać?

Wczoraj jechałem z kolegą, kiedy dowiedział się o bardzo niekorzystnym obrocie spraw zawodowych. Stwierdził wtedy, że w tej sytuacji nie da się już nic zrobić. Czy na pewno sytuacje, które uważamy za takie bez wyjścia są właśnie takie? Kiedyś wydawało mi się, że tak, ale ostatnio dochodzę do zdania, że to tylko my tak stwierdzamy (subiektywnie!). Nie staramy się dostrzegać innych dostępnych opcji. Mówimy: Nic już nie da się zrobić! Zamiast tego powinniśmy zadać sobie pytanie: Co mogę zrobić w tej sytuacji? Jakie mam dostępne opcje? Kiedy się nad tym zastanowimy na pewno znajdziemy jakieś rozwiązanie. Jedyne co musimy zrobić to mieć otwarty umysł i próbować dopasować kawałki układanki sukcesu, które nas otaczają. Na pewno takie kawałki są obok nas. Wystarczy spojrzeć w odpowiednie miejsce. Jeżeli uważasz, że czegoś nie da się zrobić to bądź pewny, że przyjdzie ktoś inny i udowodni, że się mylisz. Jak będziesz się czuł w takiej sytuacji?

Potrzeby i pragnienia

Czy zadawaliście sobie pytanie czy to co teraz robię będzie miało jakiekolwiek znaczenie za miesiąc, za rok, za pięć lat? Jak często odpowiedź na tego typu pytania do siebie okazywała się przecząca, a mimo to kontynuowaliśmy te nic nie znaczące działania? Jak często marzyliśmy o czymś, a gdy już to dostaliśmy okazywało się, że nie jesteśmy szczęśliwi? Że jest nam ciągle mało i sięgaliśmy po więcej licząc na to, że to nas w końcu uszczęśliwi. Przypomina mi się anegdota o tym, że człowiek na łożu śmierci nigdy nie żałuje, że nie zarobił w życiu więcej pieniędzy. Żałuje za to, że nie spędził więcej czasu z rodziną, że nie powiedział bliskim tego wszystkiego co chciałby powiedzieć. Tylko realizacja prawdziwych potrzeb uczyni nas szczęśliwymi. Pogoń za pragnieniami sprawi, że będziemy cały czas głodni. Warto więc się zastanowić czego naprawdę potrzebuję i zrobić to. W przeciwnym wypadku inni ludzie wykorzystają nas do realizacji swoich celów i potrzeb. Na marginesie. Pisałem kilka

Sześć zasad wpływu społecznego

Co odpowiedzielibyście gdyby ktoś zapytał was o to czy cokolwiek lub ktokolwiek ma wpływ na Wasze decyzje? Zapewne większość ludzi stwierdziłaby, że sami decydują o sobie, że sami są panami własnego losu, że decyzje jakie podejmują nie mają nic wspólnego z bodźcami z zewnątrz. Okazuje się, że jest zupełnie inaczej. Na nasze decyzje wpływa wiele czynników z zewnątrz. Istnieje sześć zasad wpływu społecznego (dla ludzi zajmujących się psychologią to oczywistość, ale większość ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy): reguła wzajemności - czujemy się zobowiązani do odwzajemnienia uprzejmości, których od kogoś doświadczyliśmy reguła autorytetu - często oczekujemy, aż eksperci, mentorzy wskażą nam drogę reguła zaangażowania i konsekwencji - działamy w zgodzie z podjętymi zobowiązaniami i wyznawanymi wartościami reguła niedostępności - im mniej dostępne jest dane dobro tym bardziej go pragniemy reguła sympatii - tym chętniej się z kimś zgadzamy i bardziej go lubimy reguła społec

W zdrowym ciele zdrowy duch

Przy okazji zakupów w hipermarketach zazwyczaj kupuje się rzeczy nadmiarowe. My jeździmy zazwyczaj z listą, ale i tak nie ustrzegamy się przed " niezbędnymi dodatkami". Dziś padło na drążek rozporowy. W domu ciężko zebrać się do jakiejś aktywności fizycznej. Czasem porobię pompki, czasem porozciągam ekspander, ale brakuje mi czegoś bardziej systematycznego. Co do aktywności "pozadomowej" ostatnio zapisałem się na capoeirę , ale na razie czekam na start grupy. Taki drążek może być dobrym rozwiązaniem w domu. Przechodząc przez drzwi zawsze mogę się zawiesić na drążku i wykonać przy okazji jakieś ćwiczenie. Dodatkowo może to pozytywnie wpłynąć na mój bolący w ostatnim czasie kręgosłup - początkowo nawet nie pomyślałem o tym w kontekście drążka. Jest jesień i trochę się obawiam pogorszenia stanu mojej aktualnej wagi (spadek o 12-13kg od początku roku), dzięki której odczuwam od kilku miesięcy znaczną poprawę samopoczucia i przede wszystkim odporności. Wier

Góry i doliny

Wszystko co nas spotyka można porównać do gór i dolin. Raz jesteśmy na szczycie, innym razem na nizinach. Jednak góry i doliny zawsze łączą się ze sobą, a my sami nie jesteśmy w stanie określić gdzie jest najwyższy punkt doliny, albo najniższy punkt góry . To jak będziemy widzieć naszą aktualną sytuację zależy tylko od nas. Wydaje się rozsądnym podejście nawet do najtrudniejszych chwil jak do ścieżki prowadzącej na szczyt naszej góry.

Nalewka malinowa - etykiety

Jakiś czas temu nastawiłem nalewkę malinową. Dziś w końcu zebrałem się, żeby ją przefiltrować i rozlać do butelek. Przy okazji przygotowałem etykiety na butelki :) Poniżej zdjęcie całej serii. Jak wygrzebie zdjęcia z przygotowania naleweczki to zarzucę przepis na wolne tempo.

Domowe masło własnej roboty - domowa maślanka

Warto wiedzieć jak zrobić w domowych warunkach prawdziwe masło. Piszę prawdziwe bo te w sklepach niewiele mają z nim wspólnego. Będąc ostatni raz w Biłgoraju brat wykombinował mi od kobiet z pobliskich wsi mleko i śmietanę prosto od krowy. Ponieważ nie używamy za dużo śmietany (zamiast tego korzystamy z jogurtu naturalnego) postanowiliśmy zrobić domowe masło. W dawnych czasach wykorzystywano do tego maselnice dziś najprostszym zamiennikiem tego urządzenia jest plastikowa butelka po napojach. Nalałem więc słoik śmietany do butelki 1,5l (lepiej od razu podzielić 1l śmietany na 2 plastikowe butelki 1,5l - patrz niżej), zamknąłem ją i zacząłem machać :) Po kilku minutach okazało się, że śmietana tak zmieniła swą konsystencję, że przestała się przemieszczać w butelce. Postanowiłem więc ją rozlać na dwie butelki plastikowe i kontynuowałem machanie. Po jakimś czasie zawartość butelek stała się bardzo gęsta. Nagle po jeszcze kilku machnięciach krem odkleił się od ścianek butelki i

Drewniany dom na wsi

Od dłuższego czasu mam potrzebę posiadania drewnianego domu na wsi. Pominę zalety oczywiste jak: czyste powietrze, cisza, spokój, zdrowe owoce i warzywa, ze znanego (własnego) źródła, ale jaki klimat i atmosfera  byłyby w takiej "chacie". Niestety koszt budowy "nowego" domu drewnianego jest porównywalny z budową domu murowanego co ze względów ekonomicznych jest totalnie nieopłacalne (niższa wartość domu drewnianego przy wycenach itp). Alternatywą jest np. przeniesienie i/lub wyremontowanie starego domu. Dużo jest ich szczególnie na Lubelszczyźnie.  Takie domy często można dostać za darmo lub po bardzo niskich kosztach. Postanowiłem zorientować się jakie byłyby koszty takiego przenoszenia w konkretnego wykonawcy (wg wpisów na forach w internecie samo przeniesienie to kilka/kilkanaście tysięcy złotych). Zobaczymy co z tego wyjdzie. Sporo czytałem o takich akcjach i w prasie i  internecie. Sporo jest dostępnych zdjęć z przeprowadzania tego typu renowacji. Wyniki

Golonka pieczona w piwie

Golonka z pewnością nie zalicza się do zdrowych dań. Jest istną bombą kaloryczną, ale dla tego smaku warto czasem zgrzeszyć :) Najważniejsze w przygotowaniu golonki jest to, aby się nie śpieszyć. Mięso potrzebuje czasu, zarówno w czasie wchłaniania przypraw, jak i później podczas pieczenia. Golonka pieczona w piwie: 2 golonki masło (ewentualnie smalec) 0,5 litra piwa (użyłam Warki) 2 duże cebule pół główki czosnku sól pieprz słodka papryka tymianek liście laurowe ziele angielskie owoce jałowca Golonki najpierw dokładnie myjemy, opalamy i zeskrobujemy resztki szczeciny, jeśli jakieś pozostały. Następnie znów dokładnie myjemy pod zimną wodą i zostawiamy do osuszenia. Tak przygotowane golonki nacinamy w kilku miejscach. W miseczce mieszamy sól, pieprz, słodką paprykę i tymianek. Obieramy czosnek, ząbki dzielimy na kilka kawałków i obtaczamy je w przyprawach, po czym wkładamy je w nacięcia. Następnie obtaczamy całe golonki, wkładamy do blaszki (naczynia żaroodpornego) i

Sos wiejski

Jakiś czas temu, zupełnie przypadkiem kupiliśmy książkę Hanny Szymanderskiej "Encyklopiedia polskiej sztuki kulinarnej." Ostatnio postanowiliśmy z niej skorzystać i porobić trochę przetworów na zimę. Nasz wybór padł między innymi na sos wiejski. Sos wiejski - przepis na podwójną porcję: 4 kg pomidorów 8 papryk 5 marchewek 5 cebul 2 cytryny 2 pomarańcze skórka otarta z cytryny i pomarańczy 2 szklanki cukru 2 szklanki białego wytrawnego wina 2 łyżeczki soli Paprykę pokroić w paski, marchew i cebulę w krążki lub małe kawałeczki i wrzucić razem do dużego garnka. Pomidory umyć, ponacinać i zalać wrzątkiem. Zostawić na kilka minut. Następnie pomidory odcedzamy, obieramy ze skórki i kroimy w ćwiartki. Pomidory dodajemy do papryki, marchwii i cebuli i dobrze rozprażamy. Następnie wlewamy wino i gotujemy przez 40 minut. W międzyczasie myjemy pomarańcze i ścieramy z nich skórkę. To samo robimy z cytrynami.