Przejdź do głównej zawartości

Kutia - kresowa potrawa wigilijna

Moja rodzina ma swoje korzenie na Kresach, czyli terenach należących do dzisiejszej Ukrainy. To właśnie stamtąd, "zza Buga" jak mówi moja Babcia, wywodzi się tradycja przyrządzania na wigilijną wieczerzę kutii.

Jest to potrawa typowo wschodnia, a jej zachodnią granicę stanowiła kiedyś Wisła. Dalej na zachód praktycznie nie znano kutii. Tymczasem jest to jedna z najdawniejszych jadanych w Polsce wigilijnych potraw. W zamierzchłej przeszłości spożywano ją na stypach zadusznych, zatem jej obecność podczas Wigilii jest reliktem dawnych obrzędów ku czci zmarłych, odprawianych przed wiekami w dzień zimowego przesilenia.

Bardzo stara tradycja nakazuje, że muszą być trzy podstawowe składniki kutii: zboże, mak i miód. Zboże uznawano za ziarno boskie, miód był wyrazem słodyczy, zaś mak - symbolem spokoju i spoczynku.  

Część kutii podrzucano w górę, ku niebu, aby zapewnić ziemi urodzaj. W domu trzymano ją w garnku na "pokuciu", czyli w kącie izby, najczęściej na stole pod obrazami świętych. Stała tam przez całe Święta, aby móc służyć za pokarm duchom zmarłych przodków.

Przepis na kutię:

2 szklanki pszenicy
2 szklanki maku
1,5 szklanki miodu 
1 szklanka rodzynków
garść migdałów lub orzechów włoskich






Pszenicę zalewamy wodą i zostawiamy na całą noc. Następnego dnia gotujemy do miękkości - może to potrwać nawet kilka godzin. Pszenicę odcedzamy i zostawiamy do ostygnięcia.










Mak zalewamy wrzątkiem i zostawiamy na kilka godzin. Następnie odcedzamy i gotujemy w wodzie i mleku (w proporcjach pół na pół - ja gotowałam w szklance wody i szklance mleka). 









Ugotowany mak odcedzamy i mielimy (mój był mielony czterokrotnie w maszynce do mięsa na najmniejszych oczkach). 














W misce mieszamy pszenicę ze zmielonym makiem, dodajemy wcześniej sparzone wrzątkiem rodzynki (ważne, by były miękkie). 












Do tego dodajemy miód - dałam gryczany.













Na koniec wrzucamy sporą garść posiekanych migdałów lub orzechów włoskich. 











Wszystko razem mieszamy i wstawiamy do lodówki na co najmiej kilka godzin. 







Do kutii można dodać też inne bakalie - daktyle, figi, a nawet skórkę pomarańczową (trzeba uważać, by nie było czuć goryczy). To bardzo słodka potrawa, więc je się zazwyczaj symboliczną ilość, aby jak mówi stara tradycja, w nadchodzącym roku towarzyszyło nam szczęście.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak pokonać Leśnicę? Wiedźmin 3: Dziki Gon

Jednym ze zleceń, które możemy znaleźć na tablicach w grze Wiedźmin 3: Dziki Gon jest Leśnica. Jak się okazuje po małym śledztwie, Leśnica uprzykrzająca życie mieszkańcom jednej z wiosek to Północnica. Upiór, powstały po nagłej śmierci nieszczęśliwie zakochanej kobiety, najsilniejszy jest w okolicach północy. Dlatego ważna jest godzina, o której rozpoczniemy z nim walkę. Najwcześniej Północnica pojawi się przy ognisku o godzinie 21. Musimy pamiętać, że Północnica jest duchem, dlatego najważniejszy w walce z nią jest znak Yrden. W tej magicznej pułapce upiór staje się materialny i możemy zadać mu obrażenia. Oczywiście walczymy srebrnym mieczem, który dodatkowo można wzmocnić olejem przeciwko upiorom. Składniki na niego możemy bez problemu dostać u Guślarza (jest to jedno z zadań fabularnych). Podczas walki Północnica tworzy trzy swoje lustrzane odbicia. Możemy je pokonać poza działaniem magicznej pułapki i powinniśmy to zrobić jak najszybciej. Wystarczy 1-2 uderzenia miecza. Nasza

Suszony serek babci Marysi - wielkanocny przysmak

Jak już wcześniej pisałem zbieramy różne przepisy od naszych babć. U mnie w rodzinie na tradycyjne wielkanocne śniadanie zjada się barszcz(zalewajkę), którym zalewa się pokrojone ma małe części chleb, różne mięsa, kiełbasy, jajka i bardzo charakterystyczny suszony ser biały . Ser o którym piszę jest wyjątkowy w smaku i warto poznać tajemnicę jego przygotowania. Zacznijmy może od niezbędnych składników: 1 kg sera białego (najlepszy jest tłusty, ale można zrobić wersję light) 4 jajka sól Za pomocą łyżki lub widelca rozdrabniamy ser,... ...dodajemy jajka, doprawiamy według uznania solą... ... i mieszamy... ... aż uzyskamy gładką, jednolitą konsystencję. Na talerzu rozkładamy złożoną na pół pieluchę (można użyć gazy, ale wcześniej należy ją porządnie wypłukać i wygotować, aby pozbyć się gorzkich dodatków wyjaławiających). Na tak przygotowaną pieluchę wykładamy naszą mieszaninę... ... i dokładnie zawijamy. Należy uważać, żeby na górze nie znalazł się, żaden węzeł, bo

Marynowane gąski

Ostatnio dostaliśmy cały koszyk pięknych gąsek. Były ich dwa rodzaje: zielone i szare.  Stwierdziliśmy, że najlepiej będzie je zamarynować. Gąski należy oczyścić, włożyć do dużej miski i zalać ciepłą wodą z dodatkiem soli. Zostawiamy je na jakiś czas w takiej kąpieli. Jeśli grzyby mają na sobie dużo piasku lub ziemi, należy je moczyć dłużej. Następnie miękką szczoteczką lub gąbką czyścimy gąski, a później kilka razy płuczemy zimną wodą, aby pozbyć się piasku. Następnie gąski należy dwukrotnie ugotować. Zielone gąski (które mają żółtą barwę) gotujemy dłużej (gotowałam około 15 minut), a gąski szare krócej (około 10 minut), gdyż są delikatniejsze. Za drugim razem ugotowałam je już razem, około 10 minut. Do wody można dodać odrobinę octu, żeby grzyby nie straciły koloru. Gotowe gąski nakładamy do wyparzonych słoiczków. I przygotowujemy zalewę: 2,5 l wody, 1/2 l octu, 6 łyżek cukru i szczypta soli. Wszystko razem zagotowujemy i gorącą zalewą zalewamy grzyby. Nie