Przejdź do głównej zawartości

Wizyta w dolinie Roztoki, ale bobrów brak

Zielony kolor uspokaja, powoduje, że nasz organizm odpoczywa i regeneruje się. Zieleń jest bardzo ważna. I mimo, iż niekoniecznie jest to ulubiony kolor(nie licząc rudych i wojskowych) to powinniśmy korzystać z niej w każdej chwili.


I tak zrobiliśmy właśnie w sobotę. Wybór padł na dolinkę "Roztoki". Ale nie tą od Rogasia leżącą w Tatrach lecz położona w pobliżu Warszawy w centrum Kampinoskiego Parku Narodowego, gdzie teoretycznie można spotkać bobry. Teoretycznie, bo byliśmy w tym miejscu po raz drugi i po raz drugi ich nie zobaczyliśmy. Ale i tak było fajnie, a spacer spełnił swoją rolę relaksacyjną.


Przy wejściu do lasu przywitał nas przepiękny zapach konwalii, nie licząc przywitania przez nieco przybrudzonego i chlorowatego strażnika/barmana pobierającego opłaty za parking. Wracając do konwalii. Kwiatów było na razie niewiele, ale ich zapach był wszechobecny. Już wyobrażam sobie jak łąki i las będą tam wyglądały za 2 tygodnie! Wrażenie robiły też piękne krople wody na szerokich liściach kwiatów.



Generalnie las nie wydawał się bardzo stary (kilkadziesiąt lat), ale zdarzyło się tam kilka bardzo starych okazów dębów. Oddzielały się wyraźnie w tej gęstej ścianie lasu i emanowały swoim majestatem.

Oczywiście dotarliśmy do rzeki i poszukaliśmy bobrów. Nie spotkaliśmy jednak żadnego. Nie było nawet śladów(świeżych) ich działalności co nieco nas zasmuciło. Przy poprzedniej wizycie trzy lata temu bardzo wyraźnie było widać drzewa świeżo obgryzione przez te zwierzaczki. Cóż pewnie miały za dużo gości i przeprowadziły się w spokojniejszą okolicę.


Dla dzieciaków atrakcją oczywiście były biegające po lesie żuczki.

Fajnie jest spędzić trochę czasu na łonie natury i oderwać się od betonu i asfaltu ulic, stali i szkła biurowców oraz przede wszystkim kołowrotka korporacyjnego. Wizytę w Dolince Roztoki polecam wszystkim, a przede wszystkim mieszkańcom Warszawy i okolic. To piękne miejsce.






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak pokonać Leśnicę? Wiedźmin 3: Dziki Gon

Jednym ze zleceń, które możemy znaleźć na tablicach w grze Wiedźmin 3: Dziki Gon jest Leśnica. Jak się okazuje po małym śledztwie, Leśnica uprzykrzająca życie mieszkańcom jednej z wiosek to Północnica. Upiór, powstały po nagłej śmierci nieszczęśliwie zakochanej kobiety, najsilniejszy jest w okolicach północy. Dlatego ważna jest godzina, o której rozpoczniemy z nim walkę. Najwcześniej Północnica pojawi się przy ognisku o godzinie 21. Musimy pamiętać, że Północnica jest duchem, dlatego najważniejszy w walce z nią jest znak Yrden. W tej magicznej pułapce upiór staje się materialny i możemy zadać mu obrażenia. Oczywiście walczymy srebrnym mieczem, który dodatkowo można wzmocnić olejem przeciwko upiorom. Składniki na niego możemy bez problemu dostać u Guślarza (jest to jedno z zadań fabularnych). Podczas walki Północnica tworzy trzy swoje lustrzane odbicia. Możemy je pokonać poza działaniem magicznej pułapki i powinniśmy to zrobić jak najszybciej. Wystarczy 1-2 uderzenia miecza. Nasza

Suszony serek babci Marysi - wielkanocny przysmak

Jak już wcześniej pisałem zbieramy różne przepisy od naszych babć. U mnie w rodzinie na tradycyjne wielkanocne śniadanie zjada się barszcz(zalewajkę), którym zalewa się pokrojone ma małe części chleb, różne mięsa, kiełbasy, jajka i bardzo charakterystyczny suszony ser biały . Ser o którym piszę jest wyjątkowy w smaku i warto poznać tajemnicę jego przygotowania. Zacznijmy może od niezbędnych składników: 1 kg sera białego (najlepszy jest tłusty, ale można zrobić wersję light) 4 jajka sól Za pomocą łyżki lub widelca rozdrabniamy ser,... ...dodajemy jajka, doprawiamy według uznania solą... ... i mieszamy... ... aż uzyskamy gładką, jednolitą konsystencję. Na talerzu rozkładamy złożoną na pół pieluchę (można użyć gazy, ale wcześniej należy ją porządnie wypłukać i wygotować, aby pozbyć się gorzkich dodatków wyjaławiających). Na tak przygotowaną pieluchę wykładamy naszą mieszaninę... ... i dokładnie zawijamy. Należy uważać, żeby na górze nie znalazł się, żaden węzeł, bo

Marynowane gąski

Ostatnio dostaliśmy cały koszyk pięknych gąsek. Były ich dwa rodzaje: zielone i szare.  Stwierdziliśmy, że najlepiej będzie je zamarynować. Gąski należy oczyścić, włożyć do dużej miski i zalać ciepłą wodą z dodatkiem soli. Zostawiamy je na jakiś czas w takiej kąpieli. Jeśli grzyby mają na sobie dużo piasku lub ziemi, należy je moczyć dłużej. Następnie miękką szczoteczką lub gąbką czyścimy gąski, a później kilka razy płuczemy zimną wodą, aby pozbyć się piasku. Następnie gąski należy dwukrotnie ugotować. Zielone gąski (które mają żółtą barwę) gotujemy dłużej (gotowałam około 15 minut), a gąski szare krócej (około 10 minut), gdyż są delikatniejsze. Za drugim razem ugotowałam je już razem, około 10 minut. Do wody można dodać odrobinę octu, żeby grzyby nie straciły koloru. Gotowe gąski nakładamy do wyparzonych słoiczków. I przygotowujemy zalewę: 2,5 l wody, 1/2 l octu, 6 łyżek cukru i szczypta soli. Wszystko razem zagotowujemy i gorącą zalewą zalewamy grzyby. Nie